– To był „Kubuś Puchatek” wypożyczony w szkolnej bibliotece, w gorzowskiej Szkole Podstawowej nr 17. Do lektury zachęciła mnie wychowawczyni i polonistka Mieczysława Zabiszak, bardzo serdeczna i ważna osoba w moim życiu. Gdy wziąłem do rąk książkę wydawała mi się strasznie długa, poza tym nie miała kolorowych obrazków, a ja byłem dopiero w drugiej klasie. A jednak przeczytałem ją sam, bardzo mi się historia spodobała. Chyba najbardziej lubiłem samego Kubusia, ale nie powinienem go wyróżniać, bo inni bohaterowie też byli wspaniali. Jedynie z Krzysiem miałem pewien problem, wydawał mi się za bardzo zdystansowany. „Kubuś Puchatek” to była moja pierwsza poważna, filozoficzna książka, ale pamiętam też elementarz „Mam 6 lat”, który otrzymywaliśmy jako starszaki w przedszkolu. Dzięki niemu nauczyłem się czytać. A kolejną ważną książką już po „Kubusiu” była „Akademia Pana Kleksa” Jana Brzechwy ze wspaniałymi ilustracjami Jana Marcina Szancera. Do dziś pamiętam te rysunki.