To nie było zwykłe spotkanie autorskie, bo jego główna bohaterka nawet przez chwilę nie usiadła na przygotowanym dla niej krześle. Opowiadała, śpiewała, tańczyła…
We wtorek, 7 lutego 2024 roku w gorzowskiej Bibliotece Pedagogicznej Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego, odbyło się spotkanie z Mariną Hulią, nauczycielką, wolontariuszką i współautorką wydanej w ubiegłym roku książki „Akademik”. Marina urodziła się na Ukrainie, ale od trzydziestu lat mieszka w Polsce. W 2013 roku otrzymała nagrodę im. Ireny Sendlerowej „Za naprawianie świata”, a w 2020 nagrodę im. Józefa Tischnera. W 2022 roku była nominowana przez ambasadę USA do międzynarodowej nagrody Kobiety Niezwykłej Odwagi. Do Gorzowa przyjechał też drugi autor książki Konrad Maicki, ale po krótkim powitaniu z widownią oddał głos Marinie, mówiąc, że to „ona jest główną bohaterką i na pewno sobie poradzi”.
I rzeczywiście, szczupła, niewielkiego wzrostu kobieta, okazała się wulkanem energii. Przez ponad godzinę opowiadała o bohaterach „Akademika”, którzy „jak warkocz wpletli się w jej życie”. Zaczęła od historii Tamerlana, którego poznała, gdy miał siedem lat. Chłopiec chodził do zwyczajnej polskiej podstawówki. Jego mama, Czeczenka, odprowadzała go do szkoły i z tej szkoły nie wychodziła, siadała na korytarzu i czekała, aż zadzwoni nauczycielka i powie: „Proszę zabrać Tamerlana, klnie, pluje, rzuca krzesłami”. Bo Tamerlan nie tylko był uchodźcą, ale też dzieckiem z ADHD i całym „bukietem kłujących chorób”. Mama ciągle musiała zabierać go ze szkoły, a po roku chłopiec otrzymał świadectwo z samym „nie”: „nie czyta”, „nie pisze…” Z tym świadectwem mama poszła do psychiatry, a on zlecił nauczanie indywidualne. Ale nauczycielki nie radziły sobie z chłopcem, czwarta odeszła, gdy rzucił w nią kotem. A potem, na prośbę legendarnej polonistki Krystyny Starczewskiej (m.in twórczyni i pierwszej dyrektorki I Społecznego Liceum Ogólnokształcącego „Bednarska” w Warszawie) został uczniem Mariny.
– Krystyna Starczewska powiedziała: „Ty go nie musisz uczyć, ty go pokochaj”. Po roku chłopiec umiał pisać i czytać – ze wzruszeniem opowiadała Marina.
Kolejnymi bohaterami opowieści Mariny byli m.in. Diana, studentka, która przyjechała z Ukrainy i mieszkała w akademiku, a pewnego lutowego dnia obudziła się jako… uchodźca. I wtedy wspólnie z Mariną poszły do słynnej fryzjerki Jagi Hupało i ta ufarbowała dziewczynie połowę włosów na żółto, a drugą na niebiesko. I Diana na kilka dni stała się Ukrainą.
Marina opowiadała też o Czeczenkach koczującym na białoruskim dworcu, o smutnych staruszkach z domu opieki w Radości, o warszawskich bezdomnych mieszkających na działkach. I wszystkich ludziach, których „trzeba przytulić”. Na koniec zaśpiewała piosenkę „Podaruj serce z piernika, podaruj serce ze szmatek”.
– To było cudowne spotkanie, bardzo ciepłe i wzruszające – zapewniała wiceminister edukacji Izabela Ziętka, kupując książkę Mariny. Podobnego zdania byli: Mariusz Biniewski, lubuski kurator oświaty i Radosław Wróblewski, dyrektor generalny Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gorzowie.
Po spotkaniu Marina Hulia podpisała swoje książki i znalazła czas, aby porozmawiać z każdym czytelnikiem.
Główną organizatorką autorskiego wieczoru była Magdalena Płatonow, kierownik Biblioteki Pedagogicznej.
Hanna Ciepiela
Fot. Tomasz Jocz